Właściwie wykrój takiego piórnika jest całkiem prosty i dosyć popularny (widziałam na wielu blogach już takie). O rady szyciowe poprosiłam mamę, której piórniki można zobaczyć tutaj.
Cała tajemnica tkwi w prostokątach wszystkich takich samych - moje mają 25 cm x 40 cm i są to:
- 3 czarne
- 1 biało czarny (ładny- ze wzorkami)
- 1 z fizeliny
- 1 z ociepliny
+ lamówka, która ma kilka cm więcej niż obwód naszych prostokątów (tak na wszelki wypadek)
Swoją pierwszą taką przygodę w życiu zaczęłam od stworzenia malunku na czarnym prostokącie, który służy jako część zewnętrzna. Stworzyłam archi-pingwina, którego widać poniżej C: (Wzór stworzony na kartce został przekalkowany z pomocą białej kredki a następnie pomalowany białą farbą do tkanin i poprawiony czarnym mazakiem do tkanin)
Następnie przyprasowałam od spodu fizelinę i wzięłam się za część wewnętrzną. Kolejno położyłam na sobie prostokąt czarny, ocieplinę, czarny i prostokąt ze wzorem złożony na pół. Wszystko dokładnie przyczepiłam szpilkami i zaznaczyłam sobie miejsce gdzie kończy się od zewnątrz obrazek pingwina. Zaczęłam od obszycia wszystkiego razem naokoło. Potem przyszyłam "kieszonki" na mazaki w tej części gdzie od zewnątrz jest malunek oraz tam też przypikowałam na maszynie. Kolejnym etapem było przyłożenie części z pingwinem do reszty i ponowne obszycie całości oraz dokończenie przyszywania kieszonek na flamastry i pikowania. O uporaniu się lamówką nie mogę nic napisać ponieważ tym zajęła się moja mama - aż tak dobra w szyciu nie jestem :c
Wnętrze piórnika prezentuje się tak:
Nie mam pojęcia co stało się ze zdjęciami ale na komputerze miały zupełnie inne kontrasty i kolory nim je przesłałam na blogspota >: Wybaczcie też za dosyć chaotyczny post ale walka z czasem jest trudna :p Muszę się nauczyć lepiej ogarniać czas, bo posty pisane na ostatnią chwilę wiele tracą :/
Napisz czy spodobał się solenizantce :)
OdpowiedzUsuńSolenizantka tak się wzruszyła, że aż prawie zapłakała ze szczęścia :)
Usuń