poniedziałek, 3 marca 2014

DIY: Pieczątki


Hej! Dziś długo obiecywane pieczątki własnej roboty. Pieczątki to jedna z rzeczy, które najbardziej kocham wśród całego scrapbookingowego stuff'u jednak są strasznie drogie... Dzisiaj chciałam Wam przedstawić mój sposób na nie ;)


Linoleum można kupić w sklepie dla plastyków (albo zdobyć po prostu skądś kawałek podłogi :P ) - na zdjęciu widać dosyć twarde, które sprawdza się niestety średnio ale tylko takie miałam aktualnie pod ręką :c Sprawa wygląda następująco - im twardsze i gładsze linoleum to farba będzie się gorzej trzymać, będzie się skraplać i wgl (oczywiście zależy też od tego czym je pomalujemy - jakim tuszem, od razu odradzam wodne - efekty widać poniżej :p )... z tymi miększymi o wiele gorzej pracowało się na etapie wycinania, bo rozciągało się wszystko i trudno było uzyskać odpowiedni kształt wycięcia ale mam wrażenie, że lepiej odbijają farbę.
Ołówka nie muszę chyba tłumaczyć jednak im miększy tym lepiej, można go zastąpić markerem.
Dłutka także do kupienia w sklepie dla plastyków albo do pożyczenia od znajomych :P Moje dłutka są po mojej mamie - kupione na technikę kiedy chodziła do podstawówki (chomikowanie ma wiele plusów! (; )
Zamiast nożyka do tapet możemy użyć także nożyczek (wszystko w zależności od grubości linoleum oraz naszego zaufania do samego siebie przy styczności z ostrymi narzędziami).


No to zaczynamy! (1) Narysowałam sobie pandę (może nią ostempluję sobie okładkę na indeks i dopiszę 3 :p ), a raczej jej pyszczek tak aby na czarno było to czego nie wytnę (uszu zapomniałam jej zamalować, wybaczcie). (2) Wycinam dłutkiem wszystko to, co nie zostało zaciemnione. Musimy pamiętam aby ZAWSZE dłubać od siebie. Nagrałam filmik ponizej pokazujący jak wycinałam swoją pandę (przepraszam, że niewiele widać ale nagrywane kamerką laptopową :c )


(3) Naokoło konturów wycięłam także i po tej linii wycięłam nożyczkami, bo linoleum nie było zbyt grube.
(4) Odbiłam kilka razy swój wzór - nie są to najlepsze odbitki pod słońcem ponieważ a) te najjaśniejsze były tuszem wodnym, który jak widać się skrapla b) te ciemniejsze były malowane farbą temperową, która wysycha bardzo szybko a niestety swoje tusze specjalne stempelkowe były kilka kilometrów ode mnie (w studenckim mieszkaniu).

Poniżej moje wcześniejsze stempelko pieczątki i ich odbicia na papierze. (Motylki są z zestawu Biedronkowego)


Uff, zdążyłam przed północą! (; Wybaczcie ale dziś dużo czasu zajęło mi siedzenie przed telewizorem i martwieniem się najnowszymi wieściami odnośnie naszych południowo-wschodnich sąsiadów oraz przygotowywaniem różnych małych prac na ćwiczenia z ergonomii.

3 komentarze:

  1. Oj nawycinałam się i ja w lineleum, dawno temu.... plusem było to, że nie było wyboru i w zasadzie jedyne jakie był dostępne z gładką lewą stroną nadawało się do grafiki idealnie, używaliśmy ( w pracowni plastycznej ) farby drukarskiej prawdziwej, ale pachniała!!! mam gdzieś oprawioną grafikę którą zrobiłam mając 11 lat ....

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie pomyślane, ale taka pieczątka wystarczy na kilka odbić i po prostu się rozpadnie. Pieczątki czy stemple https://www.maxsc.com.pl powinny być wykonane z dobrej jakości materiałów i wtedy można nimi robić po kilkadziesiąt tysięcy odbić. Jak nie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny pomysł. Naprawdę ładne pieczątki.

    OdpowiedzUsuń