sobota, 23 marca 2013

OC: Ireth


Witajcie! Zgodnie z obietnicą dziś napiszę trochę o jednej ze swoich ukochanych postaci. Ireth, bo tak się nazywa powstała razem z Jack'iem 2 lata temu w zeszycie z chemii. Kolejny jej rysunek pojawił się na się na serwetce jednorazowej na weselu mojego kuzyna. 


Ireth jest faunem, na czas nauki przeniosła się do królestwa ludzi, gdzie panuje największa tolerancja rasowa i najwyższy poziom edukacji. Jej chłopak to Jack, razem mieszkają w małym dwupokojowym mieszkanku.


O jej rodzinie niewiele wiadomo ponieważ decyzja o wyjeździe z jej ojczystego kraju równała się z zerwaniem stosunków z krewnymi. Utrzymuje się z kredytu studenckiego i czasem gdzieś pracuje (głównie pomaga w sklepie z antykami). W swoim pokoju hoduje wiele gatunków roślin, w większości leczniczych, dzięki którym szybko leczy rany Jack'a.


Ireth jest z natury nieśmiała, spokojna i pogodna jednak czasami robi szalone rzeczy. Ostatnio zdecydowała się na odważny krok w swoim życiu i zrobiła sobie dwa kolczyki. Wadę wzroku ma od urodzenia, a naturalnym kolorem włosów, jest różowy.


Ireth jest jedną z moich ulubionych postaci. Wybaczcie za tak kiepski opis postaci, nigdy wcześniej nie próbowałam o niej napisać na dodatek nie chcę zdradzać aż nadto ponieważ pracuję aktualnie nad pewnym komiksem (proszę, żeby się udało, proszę, proszę, proszę!) i szczegóły będą wkrótce ;)


Mój różowo-włosy faun należy do "Rainbow Team" czyli w dużym skrócie grupy moich OC'ów, którzy charakteryzują się tym, że każdego członka kolor włosów jest inny :p Dziękuję za wszystkie komentarze są dla mnie wielkim skarbem, trochę przepraszam, że nie odpisuję ale jakoś tak... nigdy nie wiem co odpisać... anyway, dziękuję! C: Na dobranoc Myslivitz. Ostatnio ciągle siedzą mi w głowie... 


 
PS. Co sądzicie o jej spodniach na pierwszym obrazku? Trochę poeksperymentowałam z nimi ^^
PS 2. Jak teraz patrzę na te szkice sprzed roku rety, w którym miejscu Jack ma uszy?! :o

niedziela, 17 marca 2013

Jesiennie


Nie często udaje mi się coś stworzyć w jedno popołudnie. Na dodatek był to pierwszy raz kiedy tak bardzo kombinowałam z wieloma warstwami, różnymi technikami, teksturami itd. A za lineart posłużył mi rysunek sprzed pół roku znaleziony w otchłaniach mojego dysku w ramach sprzątania (; Tutaj na deviantART'cie.

Wniosek na dziś: Nie należy bagatelizować szkicy z nudnych lekcji! :D

W ciągu tych dwóch (ponad) godzin słuchałam przeróżnych kawałków ale myślę, że MC Hammer i Folrence będą odpowiedni (;


Miejsca najbliższe mojemu sercu: parapet


Dzisiaj chciałabym trochę napisać o swojej części parapetu (druga część należy do mojej siostry). Z pozoru mogłoby się wydawać, że jest to zwykły bałagan jednak wszystko tu jest bardzo przemyślane i nie mogłabym pozbyć się ani jednej rzeczy. Do dzieła! (:

1. Plakietka mojego szczepu - 6 Szczepu PANGEA natomiast pod spodem znajdują się jedne z moich najukochańszych pieczątek - 15 pieczątek z motylkami zakupione kiedyś właściwie przypadkiem w Biedronce na obozie harcerskim.

2. Poduszki (tusze) do stempli. Mam już żółty, pomarańczowy, czerwony x2, czarny, turkusowy i 2 zestawy 4 mniejszych poduszek. W najbliższym czasie przedstawię ich zastosowanie (;

3. Ulubiony lakier do paznokci, bardzo szybko schnie i ma śliczny kolor.

4. Kolekcja moich pędzli w słoiczku z papierowymi gwiazdkami. Najbardziej lubię te ze sztucznego włókna (np. ten duży, pomarańczowy)..

5. Figurka do rysowania z IKEI, szczerze mówiąc raz chyba tylko używałam ale nie potrafiłabym się jego pozbyć (no i pomaga czasami mojej siostrze).

6. Rozpylacz z farbką (mieszanka domowej roboty: woda + farbka metaliczna + trochę tempery żółtej), oryginalnie był to rozpylacz na słodki soczek (ach te sklepiki szkolne :p).

7. Perfect Pearls Mist - miętowa mgiełka. Ciągle staram się ją okiełznać, efekty też niebawem.

8. Taśmy dekoracyjne. Aktualnie mam ich 11. Poniżej zbliżenie na niektóre. Inną można zauważyć w nagłówku mojego bloga. Są takie śliczne, że naprawdę boję się ich używać i na razie stoją sobie (prawie) nietknięte.


9. Kolaż zdjęć związanych z 6 Szczepem PANGEA, ach te wspomnienia...

10. Ulubiony klej do Decoupage'u używany właściwie do wszystkiego (np do robienia kalendarzy (; )

11. Szklana butelka z Coca Coli, która była mi potrzebna do wykonania jednego z zadań na rysunek w MDKu. Ćwiczenie nie było aż takie trudne jak zdobycie szklanej butelki - ta nawet była bez etykietki dlatego ma w szkle wytłoczone napisy. Przepiękna w tych swoich kobiecych, okrągłych kształtach.

12. Wkłady do ołówka automatycznego wyprodukowane w Czechosłowacji, teraz już trudno takie dostać ze względu na grubość.

13. Obiektyw do Canona, ok teraz już go tam nie ma, bo wrócił do swojej torby.

14. Pelargonia, która kiedyś zawitała (w ramach przesadzania kwiatków) w moim pokoju i została  już na stałe.

15. Zdjęcie z NATcon'a z dwiema znajomymi.

Idę teraz robić dalej porządki na komputerze (w ciągu 15 minut udało mi się uzyskać 39 GB wolnego miejsca po odinstalowaniu kilku gier - tyle wygrać! :D ). Piosenka, pozdrowienia dla wszystkich,  do następnej! (;


niedziela, 10 marca 2013

Miliony kresek na sekundę



Naprawdę uwielbiam kolory. Zawsze bardzo się cieszę gdy na zadanie domowe na kursie każą nam zrobić coś w kolorach. Tym razem była to kapliczka - czyli dużo zieleni (kolejna rzecz, którą uwielbiam). Naprawdę najlepszymi tematami dla mnie są te w stylu "narysujcie ławkę w ciekawym otoczeniu" albo "rezydencja mieszkalna w atrakcyjnym otoczeniu" - czyli drzewa-krzewy-drzewa-drzewa. Do rysunku użyłam 7 kredek - 2 zielenie, żółć, fiolet, dwa brązy i błękit. Wymiary to jak zwykle 70x50 i w teorii zajęło mi to 3 godziny ale nie jestem do końca pewna, bo rysowałam na raty przez dwa dni. :p


Na zajęciach rysowaliśmy historyczny dworek polski ale coś długo zajęły mi konstrukcje, poprawianie, gumowanie i rysowanie od nowa więc nie skończyłam... :( Dlatego dodaję tylko detal, gdy dokończę opublikuję całość.


Tutaj natomiast rysunek z wcześniejszych zajęć czyli historyczna chałupa żywiecka. Jestem na etapie uczenia się różnych typów dachów. Ten poniżej np jest to dach półszczytowy (przynajmniej z założenia) a powyżej jest to dach łamany, w teorii krakowski.


A to zadanie domowe - "Koncert w budynku poprzemysłowym" (w domyśle, błagam was nie rysujcie ludzi, bo wychodzą wam straszliwie). Oraz trochę detali. Podoba mi się fragment ze sceną i myślę, że ci ludzie wcale aż tak koszmarnie nie wyszli. No ale wiem, mogło być więcej konstrukcji ...




Naprawdę nie wiem czego słucham do pisania postów. Tym razem coś kompletnie przypadkowego co zaproponował mi youtube i całkiem dobrze się tego słuchało. Trochę dużo materiałów mi się nazbierało więc może jeszcze coś dzisiaj wrzucę (; tymczasem na razie i do następnej! C:

niedziela, 3 marca 2013

Sowi Kalendarz krok po kroku


Dzisiaj trochę więcej o malowaniu akrylami. Z góry przepraszam za zdjęcia złej jakości, które wynikają z mojego lenistwa - szybciej robi się komórką niż lustrzanką. :p Malując opierałam się na tym zdjęciu. O przygotowaniach i kalkowaniu pisałam w poście o kurtce. Tym razem na początku przekalkowałam tylko obrys sowy i następnie zamalowałam go całego na biało.


Po wyschnięciu na kształt mojej sowy odbiłam całą resztę z kalki. Na zdjęciu poniżej widać linie po ołówku, (gdy kończyłam malować nie było widać już żadnej (: ) Teraz zaczęłam konsekwentne nakładanie plam. Najlepiej zaczynać od tych w miarę jasnych - gdybyśmy zaczynali od tych ciemniejszych to jest duże prawdopodobieństwo zabrudzenia sobie pracy. Następnie nałożyłam brązowy, czarny oraz mieszankę białego i pomarańczowego (w proporcjach 5:1 albo nawet więcej białego). W niektórych miejscach korygowałam jeszcze białą farbą.


Na zakończenie dodałam białe błyski oraz gdzieniegdzie nałożyłam złotą farbkę.

Teraz zabieram się za Storm, matematykę i niemiecki. Pozdrawiam i do następnej (;