czwartek, 28 lutego 2013

Cienkopisy


Moimi podstawowymi narzędziami pracy są ołówek, czarny cienkopis oraz markery + kredki. Czasami warto jednak zabawić się czymś innym. Na Wielkanoc od zajączka dostałyśmy z siostrą dwa zestawy cienkopisów. Rysowanie bez wstępnego szkicu bywa trudne- jak zresztą widać :p (Anatomia to jest coś nad czym ciągle muszę pracować.) Postanowiłam narysować swoje wymyślone postacie. Planuję w przyszłości napisać posta przybliżającego ich historię. Póki co zachęcam do obejrzenia rysunków. (;


Cienkopisami bawiłam się także później, w połączeniu z kredkami. Rysunki poniżej były robione w czasie mojego zafascynowania dredami, a żywe kolory nigdy mi się nie znudzą. C:



Na zakończenie chciałam przeprosić, że post pozostawia pewien niedosyt w porównaniu do wcześniejszych ale w ramach usprawiedliwienia: skończyły mi się ferie i zaczęła się intensywna nauka i na dodatek walczę ciągle nad kolorem dla Storm. z Photoshopa do kolorowania zrezygnowałam i zaczęłam wszystko od początku w Inkscapie. Drobny WIP ponizej.


Dzisiejszą notkę znów umuzykalnia indie rock, tym razem Tokio Police Club. Dziękuję za uwagę, pozdrawiam i do następnej! (;



PS. Tak, tak "&" jest w drugą stronę zupełnie nie wiem dlaczego. Miałam wtedy jakieś ogromne zaćmienie umysłu.

niedziela, 24 lutego 2013

DIY: kurtka jeansowa w stylu indiańskim

Tak jak obiecywałam dziś trochę przybliżę mój proces tworzenia.

1. Pomysł - zawsze wszystko się od niego zaczyna. Przygotowałam dwa projekty w szkicowniku wzorując się na zdjęciach kobiet z gazety. (projekt 1, projekt 2) Odstawiłam je i postanowiłam podejść do tego inaczej. Weszłam na stronę pinterest.com (gorąco polecam!) i zaczęłam szukać zdjęć, które jakoś mnie zainspirują.

Pióra, styl boho, rudzielce i piegi. Długo wahałam się pomiędzy ujęciami od przodu a profilem. Jednak ostatecznie wygrało zdjęcie to. Powiększyłam je i patrząc się na nie narysowałam w szkicowniku portret kobiety. Dodatkową inspiracją dla mnie były rysunki fdasuarez - ten i ten

2. Skanowanie, drukowanie i kalkowanie - gdy mam już wzór muszę przyłożyć go do obiektu na którym będę malować. Dla mojej kurtki odpowiednim wymiarem był wymiar a3. Nie lubię się bawić w programach graficznych czy innych żeby odpowiednio wydrukować na a4 do posklejania potem więc używam podglądu wydruku w firefoxie. Na wydrukowany już obrazek kładę kalkę i przerysowuję jak najmiększym ołówkiem najważniejsze linie. WAŻNE: należy pamiętać o tym aby na komputerze odwrócić sobie obrazek (lustrzane odbicie) bo to ułatwia sprawę, ewentualnie być przygotowanym na to, że będzie się malować potem obrazek odwrócony od oryginału. Oczywiście zapomniałam o tym.. wyjścia wtedy są dwa: a) pogodzić się z tym, ze będzie odwrócone b) przerysować wzór po drugiej stronie kalki (po już narysowanych liniach) na jakiejś brudnej kartce żeby następnie znów nanosić odpowiednią stroną. (Poniżej wydrukowany i posklejany rysunek do formatu a3, kalka z naniesionym już rysunkiem - w moim przypadku w dwóch kawałkach, bo nie miałam odpowiedniej wielkosci)


3. Odbijanie - Teraz biorę twardą deskę i oklejam ją folią z jednej strony. Następnie biorę kurtkę i naciągam ją na deskę (tak, żeby folia przylegała do materiału i podczas malowania gdy farba się przebije przez materiał osiadała na folii a nie na desce). Na materiał kładę kalkę (stroną zarysowaną ołówkiem do materiału) i rysuję po widocznych liniach tym razem ołówkiem najlepiej HB (twardsze przebijają się przez kalkę). Podnoszę kalkę - powinny być widoczne delikatne linie ołówkowe.

4. Poprawianie krawędzi, malowanie - Widoczne kontury i te, które powinny tam się znaleźć rysuję markerem do tkanin (ewentualnie czarnym akrylem do tkanin z pędzelkiem jak najcieńszym ale obsługa markerem jest prostsza), efekt - zdjęcie I poniżej. Następnie biorę słoiczek z zakrętką, wypełniam go wodą a na zakrętkę nakładam szpachelką akryle do tkanin, których użyję. Aby uzyskać odpowiedni pomarańcz wymieszałam żółty z czerwonym dzięki czemu w niektórych miejscach jest więcej czerwieni a w innych więcej żółci - zdjęcie II. Ciągle brakowało mi jakiegoś akcentu więc zdecydowałam się na pomalowanie piór. 


5. Poprawki kosmetyczne - poprawiłam kontury, które zakryła farba na piórach, dodałam trochę plamek i kilka pieprzyków brązowych. Gdy farba wyschła należało całość przeprasować - najlepiej żeby żelazko nie stykało się bezpośrednio z farbą, prasuję wtedy przez papier do pieczenia. Kilka detali wykończeniowych (1, 2 i 3)

6. Kieszenie - Tył mam cały gotowy ale to ciągle nie jest to. Kurtka z przodu jest nadal smutna. Znajduję wśród różnych dodatków do szycia parę tasiemek, frędzle i kolorowe muliny o odpowiednich kolorach.


Na razie zdecydowałam się tylko na czarne frędzle i muliny - pomarańczowo-czerwoną, zółtą i błękitną. Rysuję na klapach od kieszeni ołówkiem wzór z trójkątami i biorę się za wyszywanie


Na razie tyle, ale kto wie, może jeszcze coś do tej kurki dodam, tasiemki naprawdę mi się podobają. C:

Uwaga: Kurtkę oraz wszystkie inne rzeczy pomalowane w ten sposób można prać w pralce w temperaturze do 40 stopni i nie spierają się.

Dzisiaj wyszła mi wyjątkowo długa notka więc dodam dwie piosenki, które umilały czas pisząc ją. Dziękuję za uwagę, pozdrawiam i do następnej! (;

piątek, 22 lutego 2013

Jeansowa kurtka w stylu indiańskim

Dekorowanie czegoś podczas ferii stało się już dla mnie tradycją. Na tak długi okres wolny od szkoły polonistki zawsze zadają jakieś grubaski lekturowe a dnia szkoda marnować na czytanie przymusowych książek więc odpalam audiobooka i żeby zająć się czymś, co jednak pozwoli skupić mi się na treści czytanej przez lektora, zajmuję się rysowaniem, malowaniem, przeglądaniem zdjęć lub przerabianiem starej jeansowej kurtki. Może nie do końca początkowo (ze względu na naszywki) ale od jakiegoś czasu kurtka prezentowała się tak (link). Po użyciu farb, trzech kolorów muliny i przyszyciu frędzli kurtka prezentuje się następująco:




W kolejnym poście będzie trochę o przygotowaniach i o tym jak samemu ozdobić taką kurtkę. ;) 
Dziękuję siostrze za zdjęcia i na zakończenie Muppety:

wtorek, 19 lutego 2013

Kalendarze

Rok 2012 i 2013 był dla mnie rajem kalendarzowym. Zaczęło się od tego, że dwóm naprawdę bliskim mi przyjaciółkom postanowiłam zrobić coś na święta. Kilka już koszulek pomalowanych miałam na koncie oraz moja mama od kilku lat maluje więc farb i narzędzi mamy multum, wiec stwierdziłam - czemu by nie spróbować akryli do tkanin na pseudo-skórze? 

Oto efekty pierwszego podejścia:
Kalendarz z puchaczem tak się spodobał, że jeszcze pół roku później inne koleżanki wspominały o nim. Przez co zostałam we wrześniu zaproszona na imprezę z zastrzeżeniem - muszę zrobić koniecznie kalendarz dla solenizantki. Efekt poniżej

Natomiast w Grudniu zmieniłam się w św. Mikołaja i zrobiłam dla Michi'ego okonogowy kalendarz. (Swoją drogą nagłówek na jego blogu też jest mojego autorstwa)



W tym roku postanowiłam porzucić akryle (oczywiście nie całkowicie) na rzecz kleju do decoupage'u. Po przygotowaniu sobie podkładu z białego akrylu zaczęłam przyklejać wszystkie możliwe białe i w miarę drobne rzeczy : potargane chusteczki, papierowe serwetki, koronki. Następnie zaszalałam z metalicznymi farbkami, stemplem i białą farbą w spray'u. Długo myślałam co zrobić z sową. Ostatecznie narysowałam ją i pokolorowałam promarkerami. Kilka wyciętych pasków papieru z kolekcji "One Moment in Time". Własnoręcznie robione cyferki, guzik z pasmanterii i gotowe - cały weekend na jeden kalendarz formatu A5.


Idąc za ciosem kalendarzowym koleżanka podrzuciła mi swój (całe szczęście o wiele mniejszy) do przerobienia. Technika podobna ale ozdoby papierowe wycięte z gazetki reklamującej Hiszpanię i naklejki z Łotwy (w czasie wyjazdu do Łotwy poza naklejkami prawie nic nie kupowałam).



Żeby nie było cały czas rapu, to tym razem na zakończenie piosenka kończąca "Nędzników", pod których aktualnie jestem wpływem. Film naprawdę warty zobaczenia w kinie.

niedziela, 17 lutego 2013

Dylematy osiemnastolatków

Bo niby już pełnoletni ale wcale nie niezależni. I podejście każdego rodzica inne. Komiks zainspirowany rozmowami na przerwach szkolnych. 

Uprzedzam, że w zasadzie jest to mój pierwszy samodzielny, kolorowy komiks więc może nie być idealny ale trochę nad nim siedziałam i myślałam więc mam nadzieję, że się spodoba C:

Są też jednak tacy, którzy nie mają takich problemów, bo ich rodzice nigdzie na ferie nie zamierzali jechać. (; A teraz idę się cieszyć swoim drugim tygodniem ferii. 

Na dobranoc coś co dziś wpadło mi w ucho:

sobota, 16 lutego 2013

5 rysunków, z których jestem wyjątkowo dumna

Zainspirowana postem na A Beautiful Mess postanowiłam w końcu jakoś ogarnąć tego bloga. Na blogu Elsie i Emmy podoba mi się ten pozorny chaos, który jest tak naprawdę bardzo przemyślany i uporządkowany. Też chciałabym kiedyś dojść do czegoś podobnego. 

Ok, zaczynamy moją listę 5 rysunków, z których jestem wyjątkowo dumna.

1. Untitled. Niby nic ale jak na 2010 rok czyli 16 lat i jakieś takie początki na oekaki i w ogóle z tabletem to naprawdę jest coś! Na dodatek jest to praca która na stronie oekaki.pl spośród wszystkich moich 73 prac zyskała największą popularność i pojawiła się nawet w zakładce "popularne" na stronie głównej.

2. Autoportret. Z marca 2012 roku czyli ma prawie rok. Kolejna praca z oekaki tym razem jest ona wynikiem dwóch lat uczęszczania na kurs rysunku oraz wzorowaniu się na refie - swoim zdjęciu. Bardzo podobają mi się ręce i w ogóle całokształt tej pracy. 

3. Love. Bardzo lubię spokój w tej pracy, kolory i jakąś taką harmonię. Do tego rysunku użyłam programu Paint Tool SAI. Wzorowane na tym, zaraz po gazetach modowych, google grafika jest dla mnie najlepszym zbiorem obrazów referencyjnych.
4. Storm (WIP). Prezent dla Michiego (autora Okonogi). Jest dla mnie takim graficznym wsparciem i dopalaczem. Strasznie zazdrościłam mu jego rysunków Marvelowych więc wzięłam się w sobie i też coś skrobnęłam. Tym razem opierałam się na zdjęciu modelki z gazety o modzie. Jestem z niej wyjątkowo dumna ponieważ wyszła mi naprawdę kobieco i zgrabnie (;

 
5. Chwytliwy tytuł połową sukcesu. Rysunek właściwie powstał przez przypadek. Kiedyś musiałam kilka godzin spędzić w barze czekając na zbłąkanych harcerzy i w ogromnym znudzeniu zaczęłam rysować błękitne kwiatuszki, które potem zmieniły się w pana widocznego na rysunku. Niczym nie wzorowane tym razem.

Ważna lekcja: Zawsze, ale to zawsze używać refów, bo naprawdę warto poświęcić trochę więcej czasu ogarniając anatomię na zdjęciach niż rysować byle co z głowy.

Na zakończenie Eminem.Zabawne, zupełnie inaczej odbiera się piosenki kiedy ma się 10 lat i lecą na Vivie a inaczej kiedy ma się tak z 9 lat więcej.

niedziela, 3 lutego 2013

365, pałace, zamki i inne różności czyli to co tygrysy lubią najbardziej.

Hej, dawno nic nie wrzucałam na bloga. To w cale nie jest tak, że zapomniałam o nim czy coś. Problem polega na tym, że im dłużej nic nie wrzucam tym bardziej myślę nad jakąś ambitną notką, zbieram materiały, zdjęcia itd i ciągle wydaje mi się to "jeszcze nie to" - za słabe, bez sensu niekompletne. Chciałam jakoś podsumować rok 2012 ale gdy otworzyłam Picasę liczba różnych ciekawych zdjeć mnie przytłoczyła. Jestem kompletnie niezorganizowana oraz nie ogarnięta. Żeby jednak jakoś brnąć wciąż do przodu z działalnością blogową, jakąś systematycznością, motywacją (COKOLWIEK!) postanowiłam podjąć się projektu 365 - codziennie po jednym zdjęciu. Wydaje mi się, ze jest to w miarę proste do utrzymania ponieważ założyłam sobie, ze będą to zdjęcia z różnych dziwnych albo właśnie takich codziennych chwil mojego życia wszystkie wykonane komórką. Dzięki czemu nie są jakieś bardzo wydumane, sztuczne, ustawiane itd. Dzieje się coś ciekawego, albo właśnie nic się nie dzieje - wyciągam komórkę i cyk. Bez żadnego zrzucania na komputer, przerabiania kadrowania, tak jak komórka zrobiła, leci w świat (tzn w internet :p ). Moje próby wytrwania jak najdłużej w tym postanowieniu można znaleźć tu. Co więcej jestem teraz w tym przełomowym momencie - koniec trzeciej klasy, matura, następnie te "najdłuższe wakacje w życiu" i początek studiów (oby!). Wydaje mi sie to być naprawdę odpowiedni i ciekawy moment w życiu na właśnie taki roczny projekt. Zobaczymy co z tego wyjdzie ;)

A teraz coś z moich rysunkowych nowości. Od września chodzę na kurs przygotowawczy na architekturę prowadzony na Politechnice Śląskiej. Oto kilka prób zmierzenia się z zadaniem, perspektywą, prostymi liniami, ołówkiem, kolorami i formatem 50x70 i ograniczonym czasem wynoszącym tylko 3 godziny. Ostrzegam, że perspektywa możne być niestety trochę spaczona przez szeroki kąt obiektywu.

"Baśniowy zamek w kolorze" - dla mnie inspiracją był pałac z gry Prince of Persia; ołówek + 3 kredki (fiolet, pomarańcz i żółć)

 "Zamek Choreszków wg. czytanego tekstu" - miała być atmosfera i mgła

"Latarnia morska"- przy pomocy kilku kserówek


A na zakończenie piosenka, aby pozytywnie zacząć niedzielne popołudnie ;)